Łowczy spojrzał na krasnoludzki topór wiszący na ścianie. -Piękny- powiedział do krasnoluda, który podszedł do niego. -Topór jak topór... chociaż trzeba przyznać, że kowal się postarał. Może trochę krasnoludzkiej?- Brodacz podał butelkę mężczyźnie. -O cholera. Krasnoludy zaśmiały się. Łowczy zagryzł kiełbasą podaną przez jednego z brodatych kompanów. Musiał przyznać, że nie mógł się nudzić w tej kompani. -Na jakie straszydła dziś czekasz?-Spytał krasnolud od krasnoludzkiej. -Harpie, zgnilce... to co zwykle- Łowczy wzruszył ramionami. -No chłopcy! To my się może wybierzemy na harpie? -Trzeba jaką pułapkę... -Weźmie się od szczurołapa! -To ja szykuje swój dwuręczniak! -Chwila chłopaki!- Łowczy wskazał na drzwi.- Zaraz będę miał gościa.
|