Królestwa Północy

-Witaj w moim królestwie- Ewas uśmiechnął się szeroko.- Skoro tu jesteś i wiewióry cię nie ubiły to znaczy, że szczęście cię nie opuszcza albo jesteś jednym z nich... no chyba, że kolejny statek przybił do portu. Gdzie siadasz tak daleko?! Chodź bliżej, bo na pewno chcesz usłyszeć parę ciekawych rzeczy- Ewas nalał piwa do kufla i postawił go przed gościem.-Na koszt firmy. Widzisz... Kiedy Loreda zabił wiedźmin ludzie w faktorii byli jak dzieci zagubione w mieście. Jedni siadli na dupie i ryczeli, drudzy wrzeszczeli, a trzeci stali i patrzyli. W końcu wybrali na szefa jakiegoś osiłka, ale ja bym już wolał Loredo, a cichaj. Cichaj. Nie może się nikt dowiedzieć, bo mi łeb urwo! Na czym to ja...? A tak... Chodzą to teraz rabusie, bandyci, gwałciciele po ulicach. Strach z domu wyjść. Widać, że bitka to dla ciebie nowość, więc musisz zachować ostrożność. Jakby jednak zaczepili i miecze sykną, nie bohateruj tylko biegiem do mojej karczmy. A jeśli zobaczysz kogoś z niebieskich pasów to mi powiedz- Ewas uśmiechnął się i wrócił do polerowania kufli.
-A gdzie mogę znaleźć pracę?- Gość rozejrzał się po karczmie.
-Pracę? Tablica ogłoszeń stoi przy drzwiach na pewno coś znajdziesz- karczmarz przyjrzał się kuflu i odstawił go na miejsce.- Masz może jeszcze jakieś pytania?